Mistrzostwa Polski Kadetów Młodszych i Starszych oraz Dzieci w Formułach Pointfighting i Light Contact, 04-06.06.2021, Bałtowski Kompleks Turystyczny

Mistrzostwa Polski Kadetów Młodszych i Starszych oraz Dzieci w Formułach Pointfighting i Light Contact, 04-06.06.2021, Bałtowski Kompleks Turystyczny
Najpierw o pointfightingu.
Siedmioro podopiecznych Fundacji wystąpiło w Mistrzostwach Polski Kadetów Młodszych i Starszych oraz Dzieci w Formułach Pointfighting i Light Contact w Bałtowie, imprezie o ekscytującej oficjalnej nazwie Jurassic Warriors III i z imponującą ilością uczestników (blisko 700). Efekt: 6 tytułów mistrzowskich i brąz, 19 walk, 18 wygranych (a i ta jedna przegrana już w strefie medalowej). 95% zwycięskich pojedynków. Kilka czasówek, kilka wyników do zera, nawet nokaut techniczny się zdarzył. Prawdziwi drapieżcy. Szczyt łańcucha pokarmowego. Lokalne dinozaury nie próbowały nawet podchodzić.
W pointfightingu ta skromna przecież grupka młodych ludzi dzięki świetnym trenerom z warszawskiego klubu Ninja Academy Warszawa - Emilii Szabłowskiej i Wojciechowi Ołtarzewskiemu - stała się potęgą na polskich matach. Faworyci do złota, pewniaki do podium. Nina, Kuba i Wika nie schodzą z jego najwyższego stopnia od trzech lat. W tym roku główny cel sportowy w kickboxingu osiągnęła po raz pierwszy Hania. Teraz spokojnie czekamy na Szymka. Jego czas też nadejdzie.
I właściwie można by na tym zakończyć relację, bo wszystko już wiadomo.
Ale dzieciaki zasługują, żeby pisać o nich dużo i często, i ciekawiej, niż tylko podając garść wyników i statystyk.
Zatem po kolei.
Hania, kadetki młodsze, kat. -47 kg
Ten złoty medal był tylko kwestią czasu. Nie było tu żadnego zaskoczenia. Trzy bezdyskusyjne wygrane (w sumie tylko parę straconych punktów!), w charakterystycznym dla młodych Kasprowiczów technicznym, swobodnym i przyjemnym dla oka stylu - i znak firmowy kadetki Hani - uśmiech - w końcu mógł się pięknie skomponować ze złotem na szyi. Zwycięstwo cenniejsze tym bardziej, że droga do niego wiodła przez pojedynki - półfinałowy i finałowy - z zawodniczkami Dana Świdnik, klubu, który okazał się później najlepszą ekipą pointową. Pojedynek dwóch Hani (Kasprowicz vs. Czubacka) o złoto nie był ich pierwszym spotkaniem na macie. Jakiś czas temu walczyły na Point Hunterze w Wołominie i wówczas również górą była nasza Hania.
Szymek, kadeci młodsi, kat. -42 kg
Szymek wszedł właśnie w -42 jako swoją główną kategorię, i to od razu na MP, wiadomo więc było, że łatwo nie będzie. Co okazało się już w pierwszej, zaciętej (punkt za punkt) walce, wygranej jednym trafieniem. Najważniejsze, że to zwycięstwo dało medal. W półfinałowym starciu z dobrze już znanym Szymkowi danowcem, Jankiem Hawryszem, młodą gwiazdą świdnickiego klubu, tym razem nie udało się powalczyć. A szkoda, bo przecież na poprzednich mistrzostwach, w Węgrowie, Janek wprawdzie wygrał (też bili się wtedy o finał), ale po wyrównanej walce (było 5:3). Na małe pocieszenie dla Szymka - jego przeciwnik został w Bałtowie mistrzem Polski.
I to była właśnie ta jedyna przegrana walka naszych dzielnych pointfighterów. Takie dyskretne przypomnienie, że w życiu sportowca czasem może się zdarzyć i porażka - normalna sprawa, jak powiada trener Nasulewicz.
Ciekawostka statystyczna: podopieczni nam rosną, pierwszy raz więc się zdarzyło, że na MP kadetów było więcej tych starszych (5) niż młodszych (2). W ubiegłym roku było jeszcze 4:3 dla młodszych.
I to moment, żeby przejść do omówienia występu starszych.
Nina, kadetki starsze, kat. -42 kg
Nina starała się wystartować w kategorii wydawało się dość licznie obsadzonej, specjalnie weszła do -42. Niestety, po ważeniu i losowaniu okazało się, że zamiast spodziewanych paru walk, na myśl o których ochoczo zacieraliśmy ręce, będzie miała od razu finał, bowiem w kategorii zostały tylko 3 zawodniczki. Wśród nich koleżanka z klubu Ninja Academy Warszawa, Weronika Chojnacka. Z którą przyszło zresztą Ninie stoczyć walkę o złoty medal. Mieliśmy zatem powtórkę z Węgrowa, gdzie dziewczęta spotkały się jeszcze jako kadetki młodsze w -37. Nika to bardzo fajna, obiecująca, waleczna zawodniczka, która na dobrą sprawę zaczęła regularnie występować na zawodach dopiero w ubiegłym roku, a ma na koncie już drugie wicemistrzostwo Polski, powołana też była do kadry narodowej kadetów. Znają się doskonale z treningów na ursynowskiej sali, ale w Bałtowie Nina była poza zasięgiem, nie dała też pardonu przyjaciółce, zwyciężając przez TKO w drugiej rundzie.
Kuba, kadeci starsi, kat. -52 kg
Trzeci tytuł mistrzowski Kuby z rzędu. Nie było tu żadnego zaskoczenia. Trzy bezdyskusyjne wygrane (w sumie tylko parę straconych punktów!), w charakterystycznym dla młodych Kasprowiczów technicznym, swobodnym i przyjemnym dla oka stylu. Kuba nie jest nawet jeszcze w połowie kadeta starszego. Strach pomyśleć, co on jeszcze będzie wyprawiał przez te ponad półtora roku. I potem rzecz jasna też.
Tu przy okazji ciekawostka familijna. W przeprowadzonych równocześnie MP dzieci w pointfightingu wystąpiła młodsza siostra Kuby i Hani, Helenka. Wygrała walkę, awansowała do finału, zdobyła srebro. Strach pomyśleć, co będzie wyprawiała, gdy wejdzie w kadetkę młodszą.
Pola, kadetki starsze, kat. -50 kg
Wystąpienia Poli nie mają zwykle jakiejś większej historii. Wychodzi na matę, po komendzie "walcz" zaczyna operować nogami i wkrótce jest po walce. Ewentualnie przeciwniczki marzą o tym, żeby już było po. I nie ma znaczenia, czy to przedwalka, czy finał. Jeśli ktoś się zagapi, może nie zdążyć obejrzeć całości. Mniej więcej tak też wyglądało to w Bałtowie. Tylko Julka Śmiałkowska z pabianickiej Azji była w stanie stawić względny opór (14:8 w półfinale). W finale Weronika Zawalska (Jurajska Akademia Sportu - Łazy) niewiele już mogła zrobić (12:2). I tak w efektowny sposób Pola zdobyła swoje pierwsze złoto na mistrzowskiej imprezie jako kadetka starsza. Ale nie miał to być koniec emocji z jej udziałem. O czym za chwilę.
Wiktoria, kadetki starsze, kat. -55 kg
Wika pokazała po raz kolejny, że nic nie jest jej w stanie zatrzymać w drodze po złoto. Ani problemy zdrowotne, ani nauka do egzaminów, ani silne rywalki, ani nawet zapiaszczona plansza. Po dwóch pierwszych rozgrzewkowych rundach kategorii (17:0) i zapewnieniu sobie wejścia do strefy medalowej przyszła pora na podwójny trudny (i niezwykle prestiżowy) pojedynek z dziewczynami z XFightu Piaseczno - ze starą znajomą z mat krajowych, Martyną Wieteską oraz Darią Niciporuk, zaskakującą wszystkich swoją świetną postawą w poincie, choć to przecież specjalistka od walki ciągłej. Martyna to zawsze groźna przeciwniczka, wszak mistrzyni z m. in. poprzednich MP 2020 w Krynicy-Zdroju, choć w niższej kategorii. Po raz kolejny jednak Wika znalazła sposób i po wyrównanym początku walki powoli zwiększała przewagę aż do ostatecznego zwycięstwa 8:5.
Finał z Darią trochę podobny, wynik też (nawet trochę wyższy, 9:5). Gdyby w kategorii Poli była jedna zawodniczka więcej, sędziowie mieliby spory problem z wyborem najlepszej kadetki starszej mistrzostw. Musieliby go dokonać między dwiema najsilniejszymi dziś młodymi pointfighterkami w kraju - i sprawiedliwości by nie było. Pomogły więc liczby. Wika miała 4 walki, Pola 3. Wiktorii zresztą na jej obecnym poziomie wystarczałaby pewnie jedna walka na zawodach, żeby wybierano ją tą najlepszą. A coraz częściej pojawiające się w komentarzach do jej występów określenie "profesorka" mówi samo za siebie.
Michał, kadet starszy, kat. -63 kg
Trwający sezon jest dla Michała i trochę dziwny, i całkiem ciekawy jednocześnie. Jak nigdy obfituje w imprezy pointowe (m. in. w Sulejówku, Mińsku Mazowieckim, Piasecznie), ale z powodu kontuzji i choroby bałtowskie zawody były dopiero drugim występem naszego najstarszego zawodnika w ciągu 9 miesięcy. Jednak po bardzo dobrym piaseczyńskim Openie (dwa złota, najlepszy kadet starszy), który tradycyjnie jest ostatnim dużym sprawdzianem przed MP, nastroje były dobre. Nawet biorąc pod uwagę, że Michał wchodzi do kategorii -63 kg, a tu już występują naprawdę spore chłopaki. On sam to też przecież nie jakiś waligóra, ale jego umiejętności i wielkie doświadczenie sprawiają, że niewielu zawodników w Polsce (i to niezależnie od wagi) jest w stanie nawiązać z nim równorzędną walkę. I to się w pełni potwierdziło. Pewnie wygrany półfinał z Bartkiem Koziołem z Jurajskiej Akademii Sportu - Łazy, solidnym, bardzo twardym przeciwnikiem, któremu jednak najwyraźniej nie leży styl Michała (kilka razy dotąd się spotykali, zawsze wygrywał Michał); potem zacięta, ale jednak pod kontrolą, walka finałowa z Oskarem Ciepłuchem z klubu Piechotka Team Zalewo (7:6) - i spokojna radość ze złotego medalu.
Ale nie koniec zawodów dla Michała. O czym za chwilę.
Teraz bowiem będzie o light contakcie na Jurassic Warriors.
Krócej, bo wiadomo - w formułach walki ciągłej mamy na razie tylko jedną wybitną specjalistkę, Polę. Ale jest nadzieja, że sytuacja się zmieni.
W relacji z LC pojawią się dwa kluczowe słowa: pech i kondycja.
Pola jest kandydatką do złotego medalu we wszystkim, co ma związek z kickboxingiem. Tak było we Włoszakowicach, na majowych MP w formule kick light, nie inaczej było w Bałtowie. W Wielkopolsce złota nie zdobyła, ale jej się należy (została wicemistrzynią Polski, więc o miejsce w kadrze na szczęście nie trzeba się martwić).
Na Jurassic Warriors po złotej dla Poli pointowej sobocie przyszedł czas na lightowy weekend - i nie ma co ukrywać, że i w tej formule liczyliśmy na triumf. I pewnie by był, gdyby nie - tu pierwsze słowo kluczowe - pech.
Nie zmieniając rywalki z finału w PF Pola jeszcze w sobotę wyszła do pierwszej walki w LC. Wygrała ją jednogłośnie, zaś niedzielny już ćwierćfinał przez TKO w pierwszej rundzie. I oto półfinał z rywalką znaną już z początku rywalizacji w poincie (10:0). Początkowe akcje, od razu zaznacza się wyraźna przewaga i - kontuzja. Krew, ból, sędzia nie dopuszcza Poli do dalszej walki i kończy ją. Stłuczenie palca z uszkodzeniem macierzy paznokcia. Zostaje brąz na pocieszenie. Ale kontuzja okaże się na tyle poważna, że uniemożliwi Poli start w dwóch kolejnych czerwcowych turniejach - Letnim Grand Prix w Mińsku Mazowieckim i pucharze Polski w Zawierciu.
Co jednak wcale nie musi oznaczać, że w formułach ciągłych zabraknie na tych zawodach podopiecznego naszej Fundacji.
Kilka miesięcy temu Michał postanowił spróbować sił w ciągłej i rozpoczął treningi pod okiem trenera Wojciecha Wiertla, który nawiasem mówiąc jest również trenerem Poli. I oto pojawił się Michał w Bałtowie jako absolute beginner w formule light contact. Przedwalka z zawodnikiem z silnego klubu SKF Boksing Zielona Góra była w rzeczywistości drugą w karierze sędziowaną walką Michała. (Gdzieś tam wcześniej zdarzył mu się jeszcze sparing z odwiecznym rywalem z pointa, Jankiem Bocheńskim z XFightu, który był w Bałtowie w tej samej kategorii i zdobył tytuł mistrzowski i najlepszego kadeta starszego w LC). Pierwsza minuta wyglądała nieźle, była w miarę wyrównana. A potem pojawia się drugie słowo kluczowe: kondycja. Brak kondycji właściwie. I on właściwie zadecydował o wyniku walki, którą jednogłośną decyzją sędziów wygrał rywal. Ale początek został zrobiony, debiut w najważniejszej imprezie zaliczony. Teraz do pracy - biegać, wzmacniać się, trenować i szykować do kolejnych zawodów. Być może już w Mińsku w drugiej połowie czerwca, choć wiadomo - o wszystkim zadecydują trenerskie decyzje.

Dane fundacji

KRS: 0000829290
NIP: 7010972352
REGON: 385591400

Nr konta dla wpłat w złotówkach:
60 1870 1045 2078 1065 9828 0001

Nr konta dla wpłat w euro:
33 1870 1045 2078 1065 9828 0002

Znajdziesz nas

Kontakt

Adres:
ul. Marii Konopnickiej 6,
00-491, Warszawa.

Telefon:
(+48) 509 202 868

Email:
fundacja@sportowytalent.org.pl